poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Do widzenia.

Tak bardzo was kocham, kocham ten blog. Kocham to, że interesuje was to co piszę. Niesamowite uczucie. 

Nic nie dodaję przez drugi miesiąc pomimo to dziennie mam około 50 odsłon, i komentarze z pytaniami o następny rozdział. 
Niestety, może was zasmucę, może nie. Ale nie mam czasu pisać. Nie mam na czym pisać. 
Trochę mi się życie zawaliło. Nie mam czasu dla siebie.... A co dopiero na pisanie bloga. Przepraszam, ale usuwam bloga, robię to z bólem serca, bo ta zwykła strona internetowa przynosiła mi tyle radości... 

Może kiedyś jeszcze powrócę do pisania. Kto wie? Może kiedy już się przeprowadzę... Będziecie czytać? 

Kocham was <3 

piątek, 21 marca 2014

Pierwsze kroki.

Stałam jak wryta, Liam powiedział,że mnie kocha. KOCHA. 
A ta odpowiedź? Na co mam mu odpowiedzieć? A co jeśli ten mój  ,,sen" wcale nie był snem? Tylko rzeczywistością? 
Czyli wczoraj po obiedzie naprawdę poszliśmy na lody, później przeszliśmy się po parku. Usiedliśmy na ławce i... Liam poprosił mnie o chodzenie. To się stało, stało się! To nie był sen! Payne chce żebym była jego dziewczyną! 
Usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę.
Nie… to są jakieś moje urojenia. To nie możliwe. - pomyślałam. 
Złapałam dwoma palcami u rąk skronie, masując je. Za duże tego.  
Schowałam głowę między kolana, zamknęłam oczy i przemyślałam wszystko jeszcze raz. Powoli, spokojnie.
Rozmyślanie przerwała mi Nicol, która weszła do pokoju. Spokojnym krokiem podeszłą do mnie i zsuwając się po ścianie usiadła obok. Podniosłam na nią wzrok. Prawą rękę położyła mi na kolanie patrząc mi w oczy.
- Przepraszam za rano, to Twoja sprawa co robiłaś, rozmawiałaś z Liamem, nie powinnam się mieszać - wyszeptała, a na jej twarzy ukazał się lekki uśmieszek.
 Nic nie odpowiedziałam, wystarczył tylko mały gest, a Niki mnie już zrozumiała, przytuliłyśmy się na zgodę. Jednak przyjaciółka to najlepsze co cię w życiu spotyka. Zawsze można na nią liczyć, nawet jeśli wyszłoby jakieś nieporozumienie, przemyśli co zrobiła źle i nie boi się powiedzieć,, przepraszam".
Zawsze Cię wysłucha, nie koniecznie musi dawać dobre rady, byle by tylko cię wspierała. A Nicol taka jest, na nikogo innego bardziej nie mogę liczyć. Czasem ma jakieś fochy, ale jej mija.
Podniosłyśmy się z twardej podłogi.
Spojrzałam na zegarek - 11;24.
- Za 6 minut mamy zbiórkę na dole, przy recepcji. Mamy zabrać ze sobą plecaki. - powiedziałam,do przyjaciółki idąc w stronę szafy. Byłam niesamowicie podekscytowana na myśl o pierwszej wycieczce! Rozpierała mnie energia, bo za jakiś czas będę na słynnej wierzy Eiffla, którą do tych czas mogłam zobaczyć tylko na zdjęciach. 
Otworzyłam skrzypiące drzwi garderoby i spojrzałam na półkę, na której leżały moje ubrania. Sięgnęłam po czarny gorset i krótką perłową spódniczkę szybkim krokiem poszłam do łazienki się przebrać. Rozczesałam włosy, po czym nałożyłam lekki makijaż. 
                                           **

Na dole stali już wszyscy uczniowie, brakowało jeszcze tylko Dyrektora, który zawsze za spóźnienie chociażby jedno minutowe kazał nam zostawać na zajęcie  po za
lekcyjne czyli do kozy. Najwyraźniej za dużo czasu spędza z spóźniającymi się uczniami. Minęło 5 minut, a dyrektor nadal nie zaszczycił nas swoją obecnością, a ponieważ nie dzielił z nikim pokoju, nie było osoby, która by przekazała informację o następującym spóźnieniu. 
Obserwowałam pana Smith, który chodził od jednego końca sali do drugiego, kiedy dostałam delikatnego buziaka w policzek. Obejrzałam się za siebie i ku mojemu zdziwieniu to nie był Liam, tylko Louis. Próbowałam odczytać coś z jego twarzy, jednak ona nie miała żadnego wyrazu, jak kamień. Na ustach nie było ani szczęścia ani smutku, a spojrzenie było zrezygnowane. 
- Coś się stało? - zapytałam speszona. 
- Niby czemu miało się coś stać. - Tomlinson odpowiedział chłodnym tonem podnosząc brew.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głowy i odwrócił się na pięcie idąc w kierunku swojej ,,paczki".
- Nie rozumiem go. - szepnęłam do Nicol, poprawiając grzywkę, która wchodziła mi do oczu.
Profesor Smith, postanowił sam znaleźć dyrektora,  najpierw poszedł do windy, by sprawdzić, czy jest w swoim pokoju. 
Wcisnął guzik z numerem piętra, na którym umieszczony był pokój jego szefa. Winda nie przyjechała, więc ponownie wcisnął przycisk. Nic.  
- Wygląda na to, że winda się zacięła. A dyrektor w niej utknął. - krzyknął Profesor w stronę nauczycieli. 
- Gdyby w niej utknął zadzwonił by, lub wcisnął alarm - odpowiedział niski głos pana Black.
Profesor przeczesał palcami swoje siwe włosy, kręcąc głową. Podszedł do recepcji informując o zajściu. Konserwatorzy natychmiast zareagowali. Za 5 minut winda była już sprawna, konserwator sprowadził widnę na nasze piętro, wszyscy uczniowie i profesorzy mieli nadzieję, że dyrektor w niej jest. Drzwi się otworzyły a naszym oczom ukazał się dyrektor. Siedział w jednym z rogówindy. Był cały spocony, po skroniach spływały mu gęste krople potu. Pierwsze trzy guziki koszuli miał rozpięte. Nawet się nie zorientował, że został sprowadzony na nasze piętro. 
Profesor Smith podszedł do dyrektora, aby go ocucić. Poklepał go po policzkach. Dyrktor lekko otworzył oczy, można było zobaczyć na jego twarzy lekki uśmiech, świadczący o zadowoleniu, że nareszcie może wyjść z 4 ścian. Profesor wziął go pod ramię i wyprowadził z windy. Posadził go na fotelu, przy recepcji. Uczniowie obserwowali zajście z dużej odległości, czekając niecierpliwie na wyjazd. Recepcjonistka podała dyrektorowi chłodnej wody.  Nauczyciele odetchnęli z ulgą, kazali uczniom kierować się do autokarów i zajmować miejsca, te same. Czyli siedzę w autokarze ze starszą klasą, na miejscu z Liamem. 
Stanęłam w kolejce, kiedy poczułam czyjeś dłonie na mojej tali. Pomyślałam, że to znowu te dziecinne żarty Louisa, więc zignorowałam całe zajście. 
- Coś się stało? - usłyszałam zmartwiony szept Liama. 
Odwróciłam się do niego przodem, uśmiechając się. 
- Przepraszam, myślałam, że to... że to.. - zająknęłam  się. Nie mogę mu powiedzieć o tym całusie od Louisa, niby nic. Jednak to jego przyjaciel. - nie ważne. 
- że to.. ? kto? - Payne nie dał za wygraną. 
-Nikt, nie ważne, chodź zająć miejsca. - złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą do środka  pojazdu. Zajęliśmy miejsca czekając na nauczycieli. 
                                                           ***
Za 15 minut wszystkie 4 autokary wyruszyły w drogę. 
- No, kotku. Przemyślałaś moją propozycje? - Zapytał Liam kładąc mi rękę na kolanie, patrząc oczami pełnymi nadziei.
- Aa, no tak. - wymamrotałam. W sumie to nie miałam czasu tego przemyśleć, bo przecież dopiero rano doszłam do wniosku, że to nie był sen. 
- I jak? Zgadzasz się ? 
- No. Tak, chyba tak. 
- Chyba? Co mam rozumieć, przez CHYBA ? 
- Znaczy, tak. Zgadzam się.- jęknęłam odwracając głowę do okna patrząc na mijane paryskie uliczki. 
- Nie będziesz tego żałować. 
Czyli co? My jesteśmy teraz parą? - pytałam samą siebie w myślach.  
To dziwne uczucie kiedy wiążesz się z chłopakiem, którego nienawidziłaś. Z drugiej strony, był jedyną osobą, którą znałam na wylot. Przynajmniej tak mi się wydawało. 
Liam przeciągną się, ziewając wykorzystując stary sposób,by obiąć dziewczynę, którą w tym przypadku byłam ja. Miałam mieszane uczucia co do Payna. Sama nie wiedziałam czemu, nie potrafiłam mu zaufać. Przecież w przeszłości poniżał mnie przed całą szkoła, a teraz taka zmiana. Czy człowiek może się zmienić tak bardzo w ciągu zaledwie paru dniu? 
Byłam tak zamyślona, że nawet nie zorientowałam się, że autobus wjechał na parking, na którym stały setki samochodów. Dopiero Liam przyłożył swoje gładkie, różowe usta do mojego zimnego policzka i przywrócił mnie do rzeczywistości. Podskoczyłam lekko, bo nie spodziewałam się takiego uczynku z jego strony. Obejrzałam się i zobaczyłam wielką, metalową wierze od której odchodziła kolejka ludzi, mająca setki metrów, kolejka nie miała końca. Bynajmniej z mojego punktu widzenia nie było go. A co najgorsze. My musieliśmy iść na ten ,,koniec" o ile on w ogóle istnieje. 
Autobus po 15 minutach wreszcie zaparkował. 
- Uwaga! - krzyknął zachrypniętym głosem dyrektor - Mamy duże opóźnienie, przez problem jaki nas dotknął w hotelu. Jest bardzo tłoczno. Także wszystkich proszę o zachowanie bezpieczeństwa. Musimy się trzymać w grupie. Nikt bez zgody jakiegokolwiek opiekuna nie ma prawa odłączenia się od grupy. A teraz proszę powoli zmierzać w stronę wyjścia i ustawiać się parami przy autokarze. 
Liam leniwie przeciągnął się i wstał z siedzenia podając mi rękę. Złapałam za nią delikatnie i podniosłam się z twardego, niewygodnego siedzenia. Udaliśmy się w stronę wyjścia, każdy powoli wychodził rozciągając się przy tym po długiej drodze w niezbyt atrakcyjnych warunkach. 
                                                                **** 

Na dworze było ciepło, słońce grzało,a niebo było czyste. Jedynie wiatr był zimny i przeszywający. Dostałam gęsiej skórki. Liam najwyraźniej to zauważył, okrył mi ramiona swoją bluzą. Uśmiechnęłam się do niego, a on złapał mnie a rękę. 

______________________________________________________________________________________________________________

Przepraszam wszytkich, Bardzo. Dziękuję, że zostajecie ze mną i pomimo, że rzadko dodaję rozdziały, czekacie. Dla mnie to ważne. Teraz trochę nadgoniłam z nauką, więc może dostanę lapka. :) 
Podoba się ? Ciekawi jeseście co się wydarzy na szczycie wierzy Eiffla? Zdradzę wam tylko, że może być dużo emocji. :)

10 kom = next :)) 

sobota, 1 marca 2014

Tajemniczy dzień

Otworzyłam oczy patrząc w sufit. Rozmyślałam o śnie, który mi się dziś w nocy przyśnił. 
Zastanawiałam się co może oznaczać. Podobno każdy sen ma znaczenie, a te z wtorku na środę, z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę się sprawdzają. A dziś jest środa. Czyli to znaczy, że ten sen się spełni? 

- Opowiadaj! - rozmyślanie przerwała mi podekscytowana Nicol biegnąca w stronę mojego łóżka. 

- Ale co? - podniosłam się, patrząc zdezorientowana na przyjaciółkę. 
- Jak to co?! wczoraj spędziłaś pół dnia z Liamem! Jesteście parą?! Gdzie cię zabrał?!O czym rozmawialiście?!  No opowiadaj, bo zwariuję! -  Nicol zadawała pytanie za pytaniem, nie nadążałam. 
Myślałam przez chwilę nad jej słowami. Próbowałam sobie przypomnieć co się wczoraj wydarzyło i przebiegł  mi przez myśl sen jak Liam zabrał mnie na lody i spacer po Paryżu.
- Ja nigdzie z nim wczoraj nie byłam, przecież... 
- Nie udawaj! wyszliście zaraz po obiedzie! - przerwała mi przybierając złą minę.
Nic już nie rozumiem. 
- ...przecież to był mój sen - dokończyłam zaskoczona. 
- Hahaha, dobra jeśli nie chcesz mówić to nie mów. - Nicol wstała z mojego łóżka i skierowała się w stronę łazienki. 
Podeszłam do mojej drugiej współlokatorki, może ona coś wie. 
- Suzan, wiesz może co się wczoraj stało? Byłam może wczoraj z Liamem gdzieś na mieście? 
Suzan zrobiła wielkie oczy, nic dziwnego w końcu kto się pyta co wczoraj robił? 
- Ee, no tak. wczoraj podczas obiadu Liam podszedł do Ciebie i powiedział coś na ucho. Kiwnęłaś głową a...
- po obiedzie wyszliśmy z hotelu. - dokończyłam. - to taki jak  w moim śnie! A co jak to nie był sen? 
- co?
- Nic, nic. Dziękuję za pomoc! - krzyknęłam oddalając się od Suz i biegnąc do drzwi. 
wybiegłam z pokoju, kiedy na kogoś wpadłam. 
- Przepraszam. - powiedziałam chcąc iść dalej, nie patrząc kto to był.
Poczułam czyjąś dłoń na nadgarstku, spojrzałam na tą osobę i ujrzałam Liama. 
- Kocie, gdzie u ciekasz? - zapytał. 
- Ojejku, biegłam do Twojego pokoju... - wytłumaczyłam się. 
- Hmm, no i co? Myślałaś na tym? Znasz już odpowiedź? 
- odpowiedź? Odpowiedź na co? - zapytałam zdziwiona? 
- No.. oto o co Cię wczoraj prosiłem, pytałem. Jak nie chcesz to  Cię nie zmuszam, bo i tak będę cię kochać kocie
,,Będę cię kochać kocie" Powtarzałam w myślach bezustannie jego słowa. 

____________________________________________________________________________________________________________________________________________

Przepraszam, za długą nieobecność. Bardzo długą, ale ilość nauki mnie przerasta. 
Postaram się częściej dawać i proszę nie obrażajcie się. ;;c Ah, żeby tego jeszcze było mało zepsuł mi się komputer... ;/ 

wtorek, 4 lutego 2014

Koniec z nienawiścia?

Kiedy się obudziłam Payna już koło mnie nie było.
Nie jestem pewna czy mogę mu zaufać. Przecież przez tyle lat między nami była tylko czysta nienawiść.
A co jeśli to Louis namówił Liama, żeby mnie poderwał, rozkochał w sobie, a na koniec rzucił jak śmiecia? To do Lou bardzo podobne, może chce się odegrać? Już sama nie wiem. Czasem wydaje mi się, że mu na prawdę zależy, a czasem jakby tylko udawał. Przydałaby się teraz dobra rada Jade. Jedyna osoba w rodzinie na której można polegać.
Sięgnęłam po walizkę, aby wyjąć kanapki. Odwinęłam jedną robiąc duży kęs.
*złośliwość* pomyślałam, kiedy usiadł koło mnie Liam, a ja przeżuwałam duży kawałek mojego drugiego śniadania.
-  Jak się czujesz?  - zapytał
Przełknęłam w pośpiechu jedzenie.
- Pytałeś o to 2 godziny temu. - powiedziałam wywracając oczami.
Zerknęłam na niego, zobaczyłam, że nie odrywa ode mnie oczu. Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę.
- Masz piękne oczy - wypaliłam - przepraszam, nie wiem czemu to powiedziałam.
- Ty masz piękniejsze - chłopak posłał mi swój ciepły uśmiech. - jesteś śliczna - dodał chwilę później.
Zawstydzona opuściłam wzrok, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Za chwilę usłyszeliśmy niski głos dyrektora.

- Jesteśmy w Paryżu! Za około 15 minut będziemy w hotelu. Od razu proszę Was  o zachowanie spokoju. Gdy podjedziemy pod nasz hotel zaprowadzę Was do recepcji, tam każdy dostaniecie numerek swojego pokoju. Po otrzymaniu numerku macie udać się do pokoi. - tłumaczył.

Hotel był bardzo wysoki, miał o koło14 pięter,  na oknach wisiały małe lampki oświetlające futryny, wyglądało to niesamowicie. Drzwi wejściowe rozsuwały się automatycznie. Na polecenie pana Smith'a dołączyłam do swojej klasy. Stanęłam obok Nicol. Po wejściu do hotelu ustawiliśmy się w kolejce po karty magnetyczne do pokojów. Ściany we wnętrzu hotelu były pomalowane na ciemny zieleń, blat recepcji był czarny, a fotele poustawiane w rogach pomieszczenia były koloru fioletowego To nie mój gust, no cóż o gustach się nie dyskutuje. Podeszłyśmy do recepcionistki, która podała nam  2  karty, tłumacząc mniej więcej gdzie znajdują się nasz pokój. Dzielę go z Nicol i Suzan, koleżanką z klasy. 
Podeszłyśmy do windy, nawet nie musiałyśmy na nią czekać, bo drzwi się do niej od razu otworzyły. W windzie był cała w lustrach, a na jednym z nich 15 żarówiastych guzików. Gdy wjechałyśmy na nasze piętro powitał nas śliczny kobiecy głos z głośnika: "Bienvenue au 10ème étage".
Weszłyśmy do naszego apartamentu, połowa mebli była biała, tylko szafa i meble kuchenne były brązowe. 
- Ja zajmuję to łóżko! - krzyknęła Nicol rzucając się na pościelone  łóżko pod oknem, na poduszkach leżały czekoladki w kształcie serduszek. 
- A ja to! - zaraz po niej Suzan podbiegła do łóżka obok telewizji. Mi zostało obok łazienki. Podeszłam do szafy, w środku były 4 wieszaki i 5 półek. Rozpięłam walizkę i zaczęłam wypakowywać swoje rzeczy.

- Emily! - Nicol położyła mi rękę na ramieniu. - Słyszałam, że byłaś w szpitalu! Co się stało?! 
- Nic poważnego... - wzruszyłam ramionami kontynuując rozpakowywanie ciuchów. 
- Nic poważnego?! Pan Smith mówił nam, że podczas pożaru autokaru siedzenie zgniotło Ci nogę! Ponoć ktoś cię uratował! Kto to był? - Nicol doskonale wiedziała, że to Liam, ale chciała usłyszeć to z moich ust. 
- Nie pamiętam - skłamałam. 
- Po co to robisz? Po co sobie wmawiasz, że Payne cię nienawidzi? Kiedy poruszamy jego temat odchodzisz, lub momentalnie zmieniasz temat. Dlaczego? 
- Nieważne - zamknęłam szafę i wyszłam z pokoju, kierując się do hotelowej stołówki. Nikogo jeszcze tam nie było, bo obiad  mieli podawać dopiero za 15 minut. W jadalni była cisza, więc miałam czas na pozbieranie myśli. Usiadłam na krześle w rogu pomieszczenia, gdy usłyszałam ciche kroki zmierzające po korytarzu, który prowadził do stołówki. Ku mojemu zaskoczeniu to był Harry, który usiadł obok mnie.
- Przepraszam, że podstawiłem ci nogę, nie pomyślałem jakie mogą być tego skutki. - przeprosił Styles, choć brzmiało to nie do końca szczerze. 
Kiedy otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, Harrego już przy mnie nie było. 
Słyszałam zza ściany ciche szepty,a za chwilkę do jadalni wszedł Liam. Postawił krzesło naprzeciwko mnie oparł się o nie, i zaczął głęboko patrzeć mi w oczy. 
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytałam. 
- Mam pokój obok twojego - uśmiechnął się.
- I dalej nie wiem skąd wiedziałeś
- Wyszedłem z pokoju po Louisa i zobaczyłem jak idziesz korytarzem do windy. 
- Mhm. Czyli mnie śledziłeś? - spojrzałam na niego podejrzliwie krzyżują  ręce na piersi.
- Nie, po prostu chciałem zobaczyć, gdzie idziesz. 
Nie chciałam więcej słuchać tej ,,paplaniny,, więc wstałam, by wyjść na taras hotelu. Zrobiłam jeden krok, kiedy zahaczyłam nogą o krzesło i wpadłam prosto w objęcie Liama. 

Poczułam nieznane dotąd mi uczucie. Czyżby tak czuje się te słynne motylki w brzuchu? 


__________________________________________________________________________________________________________________________________________
I jak się podoba? : ) Ciekawi co będzie dalej? Chcieli byście żeby Liam był z Emily ? ^^
Przepraszam, że taki krótki, ale brak czasu.. wynagrodzę Wam to DŁUUGIM nextem. ;3 

Ojj, a tak na marginesie... skończyły mi się już feie i mam dużo nauki... więc niestety rozdziały będę dodawała co niedziela... może czasem uda mi się dodać 2 rozdziały... To wszytko zależy od ilości prac domowych... : ) I od weny. ; D 

Dobraanoc. xxxxx 

sobota, 1 lutego 2014

Rozdzial III

Chłopak który od dzieciństwa jest dla mnie wrogiem mówi mi, że mu na mnie zależy. Nie, to na pewno kolejny głupi żart. 

- Jeśli myślisz, że się nabiorę to się grubo mylisz! - krzyknęłam 
- Emily... - przerwał mi.
- Nie! Nie udawaj, dobrze wiem, że założyłeś się z którymś z chłopaków o to, że mnie poderwiesz. Myślisz, że ja głupia jestem?! Znam cię nie od dziś! - krzyczałam bez opamiętani, rzucając w niego wszystkim, co miałam pod ręką. 
- Emily... 
- Zamknij się! - wstałam z siedzenia i ruszyłam do przodu autokaru, gdzie siedział dyrektor. 
 - Przepraszam Pana, czy jest możliwość zmiany miejsca? Może mogłabym się z kimś zamienić. 
 - Nie ma takiej opcji, Pan Liam jest Pani parą na całe 2 tygodnie wycieczki.  A teraz proszę iść na swoje miejsce. - wskazał na tył autokaru odwracając się ode mnie. 
Oburzona wróciłam siedzenie.
- Odczep się ode mnie - uprzedziłam Liama zanim cokolwiek powiedział. 
Oparłam się o siedzenie i zamknęłam oczy, kiedy autokar gwałtownie zahamował. Wszyscy polecieli do przodu. Słyszałam piski i rozbicie szyby. Chciałam się podnieść, by zobaczyć, co się dzieje, ale siedzenie zgniotło mi nogę. 

- Wszystkich proszę  o opuszczenie autobusu! natychmiast! - krzyczał dyrektor. 

Nie mogłam się podnieść. Wpadłam w panikę, bo z niewiadomego mi powodu ogłoszono ewakuacje. 
Krzyczałam z całej siły, ale przez hałas jaki panował nikt mnie nie słyszał. Zrezygnowałam z wołania o pomoc.
Pozostało mi tylko 
się modlić, by nic się  mi nie stało. Nagle usłyszałam wielki wybuch, cały autokar podskoczył przez co siedzenie bardziej zgniotło mi nogę. Czułam zapach dymu, a za chwilę zobaczyłam płomienie ognia. Zaczęło robić się bardzo gorąco, ogień zbliżał się do mnie.  Wiedziałam, że już nikt po mnie nie przyjdzie. Płomienie pożerały wszystko co miały na drodze, temperatura wciąż rosła. Było coraz więcej wybuchów. Nie miałam szans na wydostanie się bez czyjejś pomocy.  Zamknęłam oczy, by nie widzieć tego, co się dzieje. Nagle ktoś do mnie podbiegł, delikatnie wyciągnął moją nogę spod fotela. Wziął mnie na ręce i szybko wybiegł z płonącego pojazdu. To Liam. Wrócił po mnie. Ze strachu wtuliłam się w niego, gdy biegł jak najdalej od płonącego autokaru. W oddali zobaczyłam grupkę ludzi kierujących się w naszą stronę. Rozpoznałam paru z nich. Louis, Niall i Harry. Payne biegł coraz wolniej, bo brakowało mu sił. Kiedy chłopaki do nas dotarli Liam przekazał mnie w ręce Louisa, a sam ze zmęczenia upadł na ziemię. Niall i Harry wzięli go pod łokcie, i poprowadzili do reszty uczniów. 
Za chwilę na miejscu pojawiła się straż pożarna. Przyjechało też pogotowie, które zabrało mnie do szpitala. Tam zrobili mi rentgen nogi, którą zmiażdżył mi fotel a także ręki na którą wcześniej upadłam. Całe szczęście nie było żadnego złamania. Ręka była jedynie mocno obita, a noga obolała od przyciśnięcia. 
Po wyjściu ze szpitala zobaczyłam stojące na parkingu 4 autokary, ale jeden był do połowy pusty. 
Na przeciw wyszli mi Profesor Smith i Dyrektor. 
- Dzwoniłem do Pani matki, poinformowałem ją o całym zajściu, natomiast ona wyraziła zgodę na kontynuowanie dalszej drogi do Paryża. - zaczął profesor. 
- Połowa 3 liceum został odwieziona do domu, ponieważ ich rodzice nie wyrazili zgody na dalszą podróż. 
- Mamy nowy autokar, więc są inne miejsca.  - dokończył dyrektor. 
- A co się w ogóle wydarzyło? - zapytałam kucając, aby zawiązać sznurówki butów. 
- Kierowa autobusu zasnął i wjechaliśmy w samochód ciężarowy. Pojawiły się płomienie i rozprzestrzeniły się po naszym autokarze..... Jest 3 godzinne opóźnienie, w Paryżu powinniśmy być dopiero jutro około 14. - tłumaczył mój ulubiony nauczyciel. 
- Jak się czujesz Panno Gray? - kontynuował. 
- Całkiem dobrze, dostałam leki przeciw bólowe. - uśmiechnęłam się ciepło i ruszyliśmy w stronę autobusu.

W autokarze było może z 30 uczniów, przed wypadkiem było nas około 80... 
Profesor wskazał mi miejsce, a ja posłusznie usiadłam. Za chwilę obok mnie usiadł wysoki brunet. Ale to nie był Payne. 
- Gdzie jest Liam? - zapytałam zdziwiona chłopaka obok mnie. 
- Nie wiem. - mruknął wyjmując z torby podręcznej jakiś notes. 
Podeszłam do Pana Smith.
- Przepraszam, ale moją parą na wycieczkę był Liam Payne. Gdzie on jest? 
- Oh, jego rodzice nie wyrazili zgody na dalszą wycieczkę.

Wróciłam na swoje miejsce, chciałam wyciągnąć telefon, żeby zadzwonić do Nicol, kiedy zorientowałam się, że nie mam w kieszeniach spodni telefonu. Wtedy przypomniało mi się, że wypadł mi z ręki, gdy... Zayn ze mną zerwał. 
- No to po telefonie - mruknęłam do siebie, niemal nie słyszalnie. 
Przypomniało mi się też, że  w tamtym autokarze były nasze walizki. 
Po raz kolejny wstałam i podeszłam do profesora, który zapisywał coś na kartce. 
- Przepraszam... Chciałam się zapytać, a co się stało z naszymi walizkami? 
- Ah tak. Mieliśmy o tyle szczęście, że podczas postoju wasze walizki zostały przeniesione do innego autokaru, ponieważ tam było więcej miejsca. Chcesz coś zabrać z walizki? 
- Tak. Jeśli można. 
- Chodź. - wysiadł z pojazdu i skierował się w stronę autokaru, gdzie była klasa 1 liceum.
Otworzył schowek i ukazały nam się walizki. - to znajdź swoją i jeśli chcesz, możesz ją wziąć. 
Całe szczęście walizka leżała na samym brzegu, więc nie musiałam jej mocno szukać. Wyjęłam ją, dziękując profesorowi. 
W autobusie wyjęłam swój sweter, założyłam go na siebie. Zbliżała się noc, a na dworze robiło coraz chłodniej. 
Pomimo wyznaczonego miejsca usiadłam gdzie indziej. Szukałam w walizce koca, kiedy podszedł do mnie Louis. 
- Emily. - szepnął. 
- Tak? 
- Ktoś chce cię zobaczyć. - nie czekając na odpowiedź złapał mnie za nadgarstek i poprowadził na tył autokaru. Siedział tam Liam. 
- Profesor powiedział, że twoi rodzice nie wyrazili zgody na dalszą wycieczkę, więc co tu robisz? -stanęłam naprzeciwko niego. 
- Oo, czyli się o mnie pytałaś? - zaśmiał się pokazując na siedzenie, bym usiadła obok niego. 
- Może. - zarumieniłam się, a na moją twarz wślizgnął się lekki uśmieszek. 
- Namówiłem rodziców, mogę jechać... - wytłumaczył. - No, ale.. jak się czujesz? 
- Dobrze, a teraz powiedz mi dlaczego to zrobiłeś? 
- Co zrobiłem? 
- Dlaczego mnie uratowałeś? Wróciłeś tam po mnie, a nie musiałeś, dlaczego? 
- Mówiłem, że mi na tobie zależy. 
Odwróciłam się idąc na swoje miejsce. 
Zdążyłam usiąść, kiedy dyrektor poprosił o zajęcie miejsc, bo ruszamy do Paryża. Ułożyłam się wygodnie, przykryłam kocem i zamknęłam oczy, a za chwilkę poczułam czyjś dotyk na skórze. Uśmiechnęłam się do siebie, bo wiedziałam, że Liam. Zasnęłam.

___________________________________________________________________________________________________________________________________________

Nooo i jak się podoba? ;D 

Jeśli macie do mnie jakieś pytania zapraszam na mojego aska - > http://ask.fm/liduska19 : )) 

15 kom =next we wtorek ; * 


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdzial II

Super. Przed nami 24 godziny jazdy i 24 godziny użerania się z tym kretynem.
Wyjęłam swoją mp3, podłączyłam słuchawki wkładając je do uszu. Włączyłam muzykę, oparłam się o siedzenie i zamknęłam oczy. Próbowałam zasnąć aby droga szybciej zleciała, a przy okazji nie musiałabym znosić towarzystwa Liama. Jeszcze żeby tego było mało za nami usiedli kolejni kretyni. Przyjaciela Payna. Louis i Niall. Najśmieszniejsze jest to, że 3 lata temu byłam z Louisem. Największy błąd jaki w życiu popełniłam, to zakochanie się w Tomlinsonie, ugh. Na samą myśl miałam dreszcze.
Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły, przez co poleciały mi łzy. Otarłam je szybko, żeby Liam nie zauważył i zmieniłam tok myślenia. Zastanawiałam się jak wygląda ta wieża Eiffla i czy naprawdę  jest tak duża, ja ludzie mówią.
Jednak długo to nie trwało, bo ktoś kopnął w fotel. Postanowiłam to zlekceważyć i nie dać się sprowokować, gdyż wiedziałam, że to któryś z chłopaków. Kopnięcie się powtórzyło jeszcze parę razy i nie wytrzymałam.
- Czy ty możesz wreszcie przestać?! - Odwróciłam do kopiącego. Moim oczom ukazał się czerwony ze śmiechu Niall, żrący jakieś chipsy.
- Ślicznie wyglądasz jak się denerwujesz. - Uśmiechnął się żałośnie, wkładając do ust kolejną porcje chipsów. Był cały brudny, usmarowany jakiś sosem. Do tego mówił z pełną buzią, przez co pluł tym jedzeniem na wszystko i wszystkich wokół siebie, aż nie dobrze mi się zrobiło.
- Debil. - warknęłam odwracając się.
Podjęłam kolejną próbę zaśnięcia i zamknęłam oczy. Tym razem mi się udało.

Obudził mnie czyjś dotyk na moim policzku. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że moja głowa opiera się na ramieniu Liama. Podniosłam się szybko, czułam zażenowanie. A on jeszcze miał czelność mnie dotykać.
- Ślicznie wyglądasz jak- szepnął mi do ucha po czym puścił mi oczko.
- Już to słyszałam.  - mruknęłam odgarniając grzywkę z oczu.
Chciałam sięgnąć po telefon do spodni, kiedy zobaczyłam, że jestem przykryta jakimś kocykiem, który nie należał do mnie. Wzięłam go i pomachałam nim przed oczami Payna.
- Co to jest? - spytałam złośliwie..
- Kocyk. Nie widać? - zaśmiał się - przykryłem Cię, gdy spałaś, słońce. W autokarze zimno, a ty jesteś tak lekko ubrana - położył dłoń na moim udzie i zjechał nią do kolana.
- Zostaw mnie! - zrzuciłam jego rękę z nogi.
Wszystkie 4 autokary zjechały na stacje benzynową, dzięki czemu mieliśmy przerwę na rozprostowanie nóg. A ja na uwolnienie się od tego dupka. Ruszyłam w stronę wyjścia z autobusu, ale oczywiście nie mogłam spokojnie z niego wysiąść, bo ktoś podstawił mi nogę.
-Ała! - wrzasnęłam upadając na łokieć.
Wszyscy w autokarze zaczęli się śmiać. Wszystkie twarze były skierowane na mnie.
- Oh, przepraszam nie chciałem - sarkastycznie powiedział zachrypnięty głos.
Próbowałam się odwrócić, by zobaczyć kto to zrobił, ale upadłam po raz drugi. Czułam wielki ból w prawym łokciu, nie mogłam go wyprostować.
- Wstawaj łamago. Blokujesz przejście! - krzyknął Louis kopiąc mnie w nogę.
- Nie mogę. - kolejne próby poszły na marne.
- I co zrobiłeś?! Harry, musiałeś jej tą nogę podstawić?! - niski głos Liama zwrócił się do osoby stojącej za mną.
- Skąd miałem wiedzieć, że upadnie na łokieć? - odszczekał się Styles przeskakując nade mną.
Liam podniósł mnie i skierował się do wyjścia.
- Zostaw mnie - zaczęłam się szarpać, żeby mnie puścił, ale Payne przytrzymał drugą ręką moje nogi, więc nie mogłam się  wyrwać.
- Boli cię ręka? - zapytał.
- Nie - skłamałam - a teraz mnie postaw!
- W takim razie udowodnij że cię nie boli i wyprostuj ją. To cię postawię.
- Nic ci nie będę udowadniać! Postaw mnie.
Liam zrezygnował i posłusznie postawił mnie na ziemie. Ból w ręce powoli ustawał, ale nadal nie mogłam jej wyprostować. Pobiegłam do sklepu, kupiłam sobie wodę, odwróciłam się i ujrzałam ciepły uśmiech Nicol. 
- I jak tam? Radzisz sobie z nim? - odezwała się podchodząc do kasy, wzięła to samo co ja. Zapłaciła i ruszyłyśmy w stronę ławeczek ustawionych parę metrów od nas. 
- Ciągle mi dokucza. Zachowuje się jak małe dziecko. Do tego udaje, że się o mnie martwi! 
- Nie rozumiem dlaczego miałby udawać, że się martwi... Wiesz przecież, że Liam ma duże serce. 
- Duże serce! - powtórzyłam śmiejąc się przy tym, jednak mój śmich ustał. Przez myśl przeszło mi jego przykrycie kocykiem, a do tego to, że stanął w mojej obronie przed Harrym. Oh, i jeszcze to przed chwilą spytał się o moją rękę. 
- Nie, to nie możliwe, on tylko tak przed tymi kumplami udaje. Tak naprawdę mnie nienawidzi. - wmawiałam sobie starą wersje. 
Usiadłyśmy na ławce, obserwując otoczenie. 
- Patrz! - krzyknęła Nicol wskazując palcem Stylesa i Payna, którzy najwyraźniej się kłócili. - jeszcze nigdy nie widziałam jak się kłócą, przecież, to są najlepsi przyjaciele. 
Docierały do nas pojedyncze słowa z ich kłótni. 
- Dlaczego on wspomniał twoje imię? - zapytała zdezorientowana Niki.
- Myślisz, że na świcie jet tylko jedna Emily, no proszę cię - palnęłam. 

- Ona mogła złamać rękę! - z daleko doszedł do nas zdenerwowany głos Liama. 
ączeń od Zayna* 
Zayn to mój wspaniały chłopak mies

Nicol spojrzała na mnie podejrzliwie. 
- Jest coś o czym nie wiem? Co się wydarzyło w autokarze? 
- Nie, nic się nie wydarzyło. - wzruszyłam ramionami. 
- Aha tak? W takim razie. Powiedz mi czy boli cię ręka?
Miałam się już jej przyznać, jednak naszą rozmowę przerwał Profesor Smith, który przy użyciu megafonu poprosił uczniów o szybkie zajęcie swoich miejsc w autobusach. 
- Powiem ci później. - powiedziałam nie czekając na odpowiedź przyjaciółki i szybkim krokiem ruszyłam w stronę autokaru. 
Za parę minut byliśmy już w trasie. Wyjęłam telefon, by sprawdzić, która godzina. 

                                    
                                           
                                *7 nieodebranych połączeń od Zayna. 
 Zayn to mój wspaniały chłopak. Mieszkamy naprzeciwko siebie, więc widujemy się niemal codziennie. Niestety Malik chodzi do innej szkoły, dlatego dziś z ze mną go nie było.
Nacisnęłam '' Oddzwoń" i przyłożyłam słuchawkę do ucha. 
- No cześć kotu, dzwoniłeś. - zaczęłam rozmowę bawiąc się kosmykiem włosów. 
- Z nami koniec - wypowiedział tylko te 3 słowa, a dalej już tylko słyszałam odgłos w słuchawce sygnalizujący o zakończeniu rozmowy, przez drugą osobę. 
Telefon wypadł mi z ręki, upadając na ekran. Łzy napłynęły mi do oczu i poczułam ukłucie serca.
W paru sekundach, straciłam chłopaka, którego kochałam najmocniej na świecie. Czar prysł.

- Co się dzieje maleńka, czemu płaczesz? - zapytał Liam obejmując mnie. 
- Zostaw mnie - wyszeptałam przez płacz i odwróciłam głowę.
Payne złapał mój podbródek i odwrócił  głowę tak, że patrzyłam w jego piękne ciemno-brązowe oczy. 
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko - szepnął mi na ucho posyłając ciepły uśmiech. 
- Od kiedy interesujesz się moim życiem?! - uniosłam się - Ciągle tylko mnie poniżasz przed szkołą! Robisz jakieś głupie żarty! To o co ci teraz chodzi?! 
- Bo... - urwał.
- Bo co?! 
 - Zależy mi na tobie. 

__________________________________________________________________________________________________________________________

Ciekawi co dalej?? 

15 kom = next w sobotę. Ojjj, będzie się działo. ; ))







sobota, 25 stycznia 2014

Rozdzial I

To już dziś! Już dziś razem z uczniami naszej szkoły jedziemy do Paryża !
Wstałam szybko z łóżka i podbiegłam do walizki, otworzyłam ją i po raz ostatni sprawdziłam czy wszystko spakowałam.


Kiedy upewniłam się że nic nie brakuje, poszłam się ubrać. Założyłam na siebie krótkie spodenki i zwykłą białą bluzkę. Otworzyłam swoje pudełko z biżuterią wyjmując mój  ulubiony wisiorek który był dla mnie jak medalion. Pobiegłam jeszcze szybko do łazienki, by uczesać włosy w lekkiego warkocza. Poprawiłam makijaż i nałożyłam podkład. Wzięłam torbę podręczną i czarne okulary przeciwsłoneczne kładąc je w widocznym miejscu żeby o nich nie zapomnieć. 

8;23 - spojrzałam na zegarek. 
Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Nicol, mojej najlepszej przyjaciółki. 
- Gotowa? - zaczęłam rozmowę rzucając się łóżko. 
- No ba, mam tylko mały problem - jęknęła
- Czekaj niech zgadnę. Nie wiesz w co się ubrać? - zaśmiałam się spoglądając w okno sąsiadującego domu. 
- Możliwe.. - wymamrotała. 
- Wpadnij do mnie dam Ci coś do ubrania. - śmiejąc się otworzyłam garderobę i przejrzałam, co mogłabym dać do ubrania przyjaciółce. 
- Okej, zaraz będę. - rozłączyła się, a ja położyłam telefon na stoliku nocnym. 
Kiedy chciałam sięgnąć sweterek zadzwonił dzwonek do drzwi. Za chwile Nicole stała obok mnie. 
- To jak? Którą bluzkę chcesz? - wskazałam na 4 bluzki wiszące na klamce drzwi od garderoby. - To  może ten sweterek? - zdjęłam go z wieszaka i podałam o Niki. 
- Tak! biorę! - podskoczyła z radości i pobiegła d łazienki się przebrać.

8;56 - spojrzałam na zegarek. 
- O Boże! - krzyknęłam - Nicol pośpiesz się! Za 24 minuty mamy autobus do Francji! 
Przyjaciółka szybko wybiegła z łazienki i pośpieszyła do swojego domu, mamy do siebie bardzo blisko, bo mieszkamy obok. Dzieli nas tylko ogrodzenie. 

Złapałam walizkę i wybiegłam z domu. Nicol akurat wyszła mi na przeciw. 
Do szkoły na pieszo mamy 20 minut, a na nasze szczęście właśnie odjechał autobus, który ma przystanek pod samą szkołą, tak więc musiałyśmy iść z buta ciągnąć ciężkie walizki. 
- Apsik ! - kichnęła. 
- Na zdrowie... chcesz chusteczkę? - zaproponowałam. 
- Tak poproszę - zaśmiała się pociągając nosem. 
- Chwilkę mam ją w torebce.... - zatrzymałam się na środku chodnika. 
- Co się stało? - Przyjaciółka obejrzała się za siebie. 
- Zapomniałam torebki! Zostawiłam ją na fotelu! 
- Daj spokój, chyba nie miałaś am nic ważnego... -podeszła do mnie i złapała mnie za nadgarstek. - chodź już. 
- Nie! Stój! - wyrwałam nadgarstek z jej ręki - miałam w niej ładowarkę do telefonu! 
- Trudno ja Ci pożyczę. Chodź już bo się spóźnimy!

W ciągu 5 minut byłyśmy pod szkołą. wszyscy uczniowie byli już na miejscu. Na parkinu stały 4 wielkie autokary. Nauczyciele usadzali uczniów na swoje miejsca w pojazdach. 
Dwa autokary były już zapełnione więc Profesor Smith, mój ulubiony nauczyciel poprosił naszą klasę  o ustawienie się w kolejce do następnego. Ja jak zwykle stałam na końcu. 
Nadeszła kolej Nicol,a ona stała przede mną. Profesor usadził ją na samym końcu. 
- Panno Emily. - nauczyciel wysiadł z autobusu i zamknął za sobą drzwi od niego. - Niestety nie starczyło dla Ciebie miejsc i będziesz musiała jechać z 3 liceum. - Wskazał na  4 już prawie pełny autokar. 
Pan Smith poklepał mnie po ramieniu, po czym odwrócił się ruszając w stronę grupki nauczycieli uzgadniających przebieg wycieczki.
Podeszłam do autobusu wskazanego przez mojego ulubionego nauczyciela i ustawiłam się w kolejce. 

*sms od Nicol*
 Gdzie jesteś? 

Kiedy chciałam odpisać Dyrektor szkoły usadzający uczniów w ostatni autobusie wyrwał mi telefon z ręki. 
- Emily Gray. Co mówiłem  o używaniu telefonu podczas wycieczki?! 
- Przepraszam Dyrektorze. Właśnie pisałam mamie, że wsiadam do autobusu, ponieważ się martwiła. Czy mogę poprosić o zwrot telefonu? Obiecuję, że schowam go do walizki. - skłamałam robiąc smutne oczka.
- Hm, dobrze, ale nie chcę Cię widzieć już więcej z telefonem w ręce. - podał mi go z nie chęcią i wskazał na drzwi autokaru.- A teraz chodź, zajmiesz swoje miejsce. 
Schowałam telefon do kieszeni spodenek i poszłam za dyrektorem, który prowadził mnie do mojego miejsca. 
- Usiądziesz tutaj. - wskazał długopisem miejsce przy oknie i wysiadł. 
Położyłam walizkę na półkę nad siedzeniami i usiadłam na swoim wyznaczony miejscu. Za chwile obok mnie usiadł brązowooki chłopak. Mój wróg. Liam Payne. Nienawidzimy się od przedszkola. Liam ciągle się ze mnie naśmiewał. Kompromitował przed swoimi przyjaciółmi. A w młodszych latach robił jakieś głupie żarty. Nienawidzę go.  

- Oo kogo ja widzę? Czyży Emily Gray? - przysunął się do mnie i trącił łokciem. Starałam się go lekceważyć, wiec wyjęłam telefon, by odpisać Nicol. 

*Do Nicol* 
W waszym autokarze zabrakło miejsc, więc muszę jechać z 3 liceum, na dodatek dyrektor usadził mnie z tym dupkiem. Liamem. 

- Skarbie, nie pisz, że jestem dupkiem. - Liam znowu trącił mnie łokciem. 
- Nie nazywaj mnie tak! - wrzasnęłam, odwracając się do niego bokiem chodź to nie za bardzo było możliwe bo siedziałam przy oknie. 
- Będę Cię nazywał ja mi się podoba, skarbie.

__________________________________________________________________________________________________________
Okkej. ;D To jak podoba się? 
To dopiero początek DŁUUUUGIEJ historii. ;3 

5 kom = nexxxxt